środa, 29 sierpnia 2012

28.08.2012 - Katowice


Urlopowym wieczorem wybraliśmy się do kina, przy okazji zaliczając dwa nowsze katowickie kesze. 

Najpierw udaliśmy się w sąsiedztwo naszych Stalexportów - MS-11 Śl.TZN - OP46C4. Koordy prowadziły nas jakieś 15m od kesza, ale w końcu udało się podjąć. Jako że jest okres wakacyjny uczniów jeszcze nie było. 
Drugim keszem był sąsiedni MS-20 Tęczowy plac - OP56AF. Poszło szybko, pomimo że nie nastała jeszcze noc, nie było problemu z podjęciem. Plac naprawdę fajnie teraz wygląda, w porównaniu do tego co było tam parę lat temu, kiedy po lekcjach niejednokrotnie tamtędy przechodziłam. Oby tak dalej, a Katowice staną się naprawdę fajnym miastem, choć zawsze i tak je lubiłam :)


piątek, 24 sierpnia 2012

18-23.08.2012 - Beskid Sądecki & Pieniny


Króki, choć intensywny urlop pozwolił nam w końcu zdobyć kilka keszy. Niestet bez 100% powodzenia, ale cóż, zawsze można wrócić :)


Wyprawę zaczęliśmy w Krynicy Zdrój i tam też w tłumach ludzi udało nam się podjąć dwie pierwsze skrzynki.
- Krynica Zdrój - Park Zdrojowy - OP3C22 - namierzony dość szybko, szczęśliwie ławka przykeszwa była wolna i mogliśmy zrobić postój w celu zjedzenia i oczywiście podjęcia kesza.


- Krynicka fontanna - OP409F - przy tym keszu sprawa wyglądała podobnie, tłum ludzi, ale i ławeczka wolna, więc szybko mogliśmy podjąć i ruszyć dalej.



Kolejna skrzynka pierwszego dnia wyprawy dała nam przyjemne miejsce odpoczynku, w cieniu, od wędrówki i od upału - Diabelski Kamień - OP396B. Bardzo fajne urozmaicenie szlaku :)


Potem już tylko wędrowaliśmy do schroniska - Nad Wierchomlą. Rozbiliśmy namiot, zjedliśmy obiad, wykąpaliśmy się i w ciemnościach wybraliśmy się po kesza Ooowce - #3 Wędrowników - OP269D. Jako że bardziej uważaliśmy na nieutopienie się w strumyku i na dziwne dzicze odgłosy w lesie, zdjęcia nie ma :)

Następny dzień był bogaty w kilometry i stopnie Celsjusza, za to ubogi w kesze. Naszym celem była Chatka pod Niemcową filipsa, bo tam spędzaliśmy noc, ale niestety mimo tego, że namierzyliśmy spojler to nie znaleźliśmy logbooka, a czas gonił, bo trzeba było ruszać w dalszą drogę. Może następnym razem, bo miejsce warte więcej niż jednego noclegu :) Kolejnego dnia pierwszym keszem na drodze był... filips213: Wielki Rogacz (1182) - OP1737. I co mogę napisać o tej skrzynce... nie zdziwił nas fakt, że gps w najbliższym miejscu pokazał nam prawie 100m pod górę przez zarośla, ale udaliśmy się najpierw na opisaną na stronie polankę. Tam rzuciłam plecak i ruszyłam początkowo wydeptaną ścieżką na szczyt tej góry. Widoki przepiękne, jeżeli ma się dar widzenia przez krzaki, ale przynajmniej zaliczyłam szczyt, a może jednak nie, bo skrzynka nie była na samej górze. Żeby do niej się dostać przedzierałam się jakieś 30m przez zasuszone choinki, co pozostawiło odrapania na rękach i nogach, jedna gałązka wbiła mi się nawet w głowę. Osobiście nie czułam wielkiej potrzeby zaliczania szczytu Rogacza, ale teraz jestem bogatsza w to doświadczenie.


Niestety musieliśmy odpuścić sobie zaliczenie Radziejowej, bo wtedy moglibyśmy nie dotrzeć przed zmrokiem na następny nocleg. Więc zeszliśmy do Jaworek, a potem przez Wąwóz Homole - OP41B2 do naszej bazy. Miejsce na kesza bardzo urokliwe, szkoda, że nie mogliśmy tam spędzić więcej czasu, ale pewnie jeszcze kiedyś tam wrócimy :-)


Wesoły pobyt Pod Wysoką też szybko minął, choć nocą posiedzieliśmy długo przy ognisku z grupką młodych wesołych ludzi, dzięki czemu poczuliśmy się staro ;P W drodze do Szczawnicy udało się zaliczyć kesza Pieniny Małe - na granicy - OP0948 i Szafranówka - OP0268 - dobrze, że uważałam na kamienie chowające kesza ;-)

Po dojściu do Szczawnicy jakoś tak w klapeczkach wybraliśmy się już zaliczyć jednego z keszy w pobliżu miasta. Krzyż - OP0AEB  - ostrzegała nas pani na drodze, że nas zastanie zmrok i burza i mamy nie iść, ale poszliśmy i tak :) piękny widok, trasa "idealna" na klapki i ciemność... i spadające krople deszczu ;)

Ostatni dzień spędziliśmy w Pieninach Właściwych. Na trasie były dwie skrzynki, jedna - Zielony Szlak - OP0262 - tylko gdzie jest ten zielony szlak? może chodzi o to, że jest w pobliżu żółtego i niebieskiego, które razem dają zieleń? Ale pomijając ten fakt - dlaczego w Parku Narodowym trzeba przebijać się przez krzaki, jakieś skałki itd.? W zeszłym roku w Bieszczadach takie coś by się mogło dla nas źle skończyć, kesz ukryty w krzakach poza szlakiem, a 5 min po zdobyciu spotkaliśmy w tamtym miejscu strażnika PN. I kolejna rzecz, próbując się dostać do kesza prawie spadłam w krzaki z górki, co zakończyło się niezbyt fajnym odarciem łokcia jednej ręki, przed-łokcia drugiej, i delikatnym obdarciem nogi. Z wrażenia aż zapomniałam zrobić zdjęcia. Potem znaleźliśmy kesza Góra Zamkowa, który okazał się nie tym właściwym - Zamkowa Góra - OP0264

I to chyba koniec wakacyjnej keszowej przygody ;-)