niedziela, 11 lipca 2010

11.07.2010r. - To my to my chorzowskie psy!


   Kiedy pod koniec spotkania w Zabrzu Nannete obiecała nam kolejne spotkanie, bez wahania stwierdziliśmy, że nie może nas na nim zabraknąć.

    Obiecany event odbył się w kolejnym dużym śląskim mieście - w Chorzowie. Start zapowiedziany był na 13.00, a my przyszliśmy nieco po 12.00 i okazało się, że organizatorka już grzeje dla uczestników miejsca :) Kiedy pojawiła się reszta, zajęliśmy się jedzeniem , piciem i wesołymi dyskusjami związanymi z różnymi geokeszerskimi wyczynami. Przy okazji można było zająć się rozkminianiem kilku mobilniaków:
- Kasa Żywca
- T jak Turlaj dropsa
- Pojepany kesz
- Chrapiący niedźwiedź
- Krypteks

   Oj, przy pojepanym keszu musiałem się trochę namarasić, ale moje poświęcenie nie poszło na marne, gdyż kesza wyjąłem bez problemu. W tym miejscu mały hint dla tych, którzy skrzynkę dopiero będą podejmować - przydaje się latarka :)
 
   Dodatkowo na spotkanie znów przybyli goście z północy, a dokładniej z Olsztyna, z przewspaniale pomysłowym Albumem geokeszerskim, do którego ci co mieli przy sobie zdjęcia mogli je wkleić na przeuroczej czarnej taśmie izolacyjnej, która powinna być na wyposażeniu każdego geokeszera ;-) 

   Gdy doczekaliśmy już wszystkich spóźnialskich, posileni, ruszyliśmy na nowo założony limakowy keszyk. Grupowe zdobywanie szybko zakończyło się sukcesem - w liczeniu pomógł mi Sebastian - i kiedy już myślałem, że zdobędę pierwszy na tym spotkaniu FTF - okazało się, że Bazyl był tu przed nami. Nieładnie ;) No ale mówi się trudno i keszuje się dalej ;-) 
 
   Następnym przystankiem było straszenie dzieci i przechodniów w Rosarium :) To też była skrzynka założona przez Limaka, którą tym razem znalazła Magda z Whateverów. Po prostu miała szczęście i trafiła na właściwy róg.... no chyba że to było "intuicyjne" ;P Tutaj FTFa na szczęście nie porwano, więc pełni nadziei ruszyliśmy na następną skrzynkę, którą był Wielki Krąg. Ponoć w opisie coś tam było pomylone, strona prawa z lewą czy coś, ale widać nam się też pomyliło, bo intuicyjnie kesza podjęliśmy. W ten sposób staliśmy się posiadaczami pięknego FTFa od Nannete.
 
   Gdy trochę odpoczeliśmy i zażyliśmy wody od "człowieka lodówki" (Sabol72 - dziękujemy Ci :) ), ruszyliśmy na Świątynię Petrycha. Tym razem na przód wysunęli się Żywcu z Bazylem, którzy także chcieli w końcu dorwać swojego FTFa. Kawałek nawet pobiegli (i to pod górkę! :) ). Po kolejnym krótkim odpoczynku w zacienionym ustroniu, poszliśmy jeszcze dalej, czyli do Planetarium. Z racji, że kesz to już dość stary, to ci co go jeszcze nie zdobyli poskakali po krzakach, reszta zaś posmażyła się na rozgrzanych schodach. My zaś tam zostawiliśmy nieco uciążliwego, bo ciężkiego, GK Śrubka Torowego. Słońce prażyło niemiłosiernie, więc zmyliśmy się stamtąd czym prędzej i przypuściliśmy szturm na piękny i pomysłowy kesz - Kobietę ze słonecznikiem. Doszły nas słuchy, że to jedna ze starszych skrzynek w naszym kraju, a dalej dzielnie trzymająca się na swoim miejscu. W tym miejscu nastąpił zmasowany atak komarów, który nasza wesoła ekipa odparła przeróżnymi środkami :) 
 
   Potem nadszedł czas na potężny i dopracowany w każdym szczególe kesz Salvador Dali, który był dziełem Bazyla - tu pozostała nam pewność że będzie FTF :P. Zagadki rozszyfrowywaliśmy wspólnie i gdy przy końcowym etapie na prowadzenie wysunęli się Żywcu z Pitem i Sebastianem, okazało się, że zdobyta z takim trudem skrzynka, została już zdobyta wcześniej przez... Limaka! A to świntuchy! ;P A myśmy się tak o nich martwili, gdzie to się zgubili, a oni tak chytrze nas wyprzedzili. W tym miejscu dziękujemy założycielowi skrzynki za świetne okolicznościowe breloczki.
 
   Takie bieganie po krzakach i między drzewami przyczyniło się do odezwu małych i większych głodów i tak to trafiliśmy znów pod parasole, gdzie jedząc i pijąc, regenerowaliśmy siły. No ale jak to czasem bywa, niektórzy nie wytrzymali i szybko ruszyli po kolejnego FTFa, robiąc Kartę rowerową. Na szczęście Limak przechytrzył trochę system i wykorzystując Zumi sprawił, że nie przeszliśmy się po ścieżce dla rowerów :) Tutaj FTFa – tym razem uczciwie - zdobyli Limaki. Taki spryt to pochwalamy :) 
 
   To był koniec przygód w parku. Nadszedł czas na transport do centrum Chorzowa - Bazyl - dziękujemy za podwózkę. Tam niestety FTFy też "ktoś" zgarnął. Kesze zdobywane były na raty, przy okazji znów nastąpiła przerwa na coś do picia - no bo co w końcu kurczę blade - nie wolno się odwodnić! ;) Nasza osobista keszościeżka zaczęła się przy Rozrywkowym Cache, potem ruszyliśmy na Żałosne resztki rynku, gdzie to panowie z urzędu podlewali kesza... ee, tzn. róże ;) Po drodze wybraliśmy się jeszcze z Sabolami i Sebastianem na skrzynkę U Wawrzyńca, która była bardzo fajnie ukryta, a i dzięki niej Sebastian mógł jednak wykonać jakiś "skok przez płot" albo raczej mur, w celu uratowania fiolki ze wskazówką. Naszym ostatnim na ten dzień celem stał się zreaktywowany Pomnik powstańca śląskiego, który doskonale zamaskowany był, a zdobyli go Limaki.

   I tak nastał dla nas czas smutnego końca i powrotu do domu.
Było niesamowicie pozytywnie, mamy nadzieję, że następne spotkanie już niedługo i dziękujemy wszystkim uczestnikom za przemiłą zabawę i gorrrącą atmosferę.

   W spotkaniu wzięli udział: Nanette, sabol72, Bazyl69, Hern, Lepiko, Limak, rene_zen, Rydzol, sebastian, Whatever, Żywcu, afrotel, Pit, i niedoczekani przez nas tATO.

   Dziękujemy - OrMiGroup.


 


   P.S. Tym razem filmik mało filmikowy, ale w ten upał wolałem zająć się zbieraniem ftfów :) Za to dziękuję wszystkim którzy udostępnili nam swoje zdjęcia dzięki czemu mogła powstać ta któtka prezentacja. Mam nadzieję ze się spodoba. A warto poczekać do końca, bo tam dzięki uprzejmości Sabol72 będziecie mogli zobaczyć wcześniej wyhaczonego przez Limaków ftfa z Salvatore.Jak komuś muzyka za głośna, to ściszyć, ale nie mogłem się oprzeć by ją do tego dodać, gdyż to chyba jeden z najbardziej „kolorowych” i gorących muzycznych utworów jakie kiedykolwiek słyszałem.

   Lista zdobywanych przez nas keszy:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz